piątek, 24 lutego 2012

z cyklu: wygrzebane z przykrytej kurzem szuflady

Społeczeństwo nierozumne
Anna Daleki
neteor.blogspot.com/2011/04/spoeczenstwo-nierozumne.html


W niektórych kręgach posiadanie „odpowiedniej” sylwetki czy twarzy jest już obowiązkiem. Wygląd coraz częściej staje się narzędziem pracy nie tylko wszelakiej maści modeli czy aktorów.

Przykładem tego absurdu może być osoba pracująca przed kamerą, czy asystent dyrektora. Przecież pani czy pan prowadzący wiadomości lub asystenci odbierający telefony, nie wykonają lepiej swojej pracy ze względu na brak zbędnych kilogramów i dobrą aparycje. Już nie tylko nasza wiedza, siła - narzędzia, którymi wykonujemy pracę, się liczą. Staliśmy się w całości towarem na sprzedaż. Dlaczego na niektóre stanowiska przyjmowane są osoby urodziwe i zgrabne, a nie te bardziej kompetentne?

Odpowiedź na powyższe pytanie tkwi w ludzkim umyśle, a dokładniej w psychologicznych aspektach i automatycznych reakcjach na dany bodziec.

Zapoznając się tezami, które prof. Robert Cialdini przedstawił w książce Wywieranie wpływu na ludzi, można się dowiedzieć, że społeczeństwo ma tendencje do przypisywania pozytywnych cech temu, kto się podoba. Ktoś może stwierdzić, że gusta są różne. Każdy człowiek bowiem woli inne smaki czy zapachy, tak samo jak każdemu podobają się inne osoby. Jednak o tym, czy ktoś spełnia kryteria „ładności”, decydują obowiązujące kanony. Kiedyś były to puszyste kobiety o obfitych kształtach, które z lubością malował Rubens. Później prym wiodły dziewczyny o „chłopięcej” figurze. Obecnie na topie są kobiece sylwetki z zaznaczoną talią, biustem i biodrami. Wszystko oczywiście w rozmiarze S. Można to zobaczyć na wybiegach, bo co tu dużo ukrywać: to projektanci wyznaczają trendy, nawet dla osób nie interesujących się modą.

Ludzie mają skłonność do podążania za tłumem zwaną „owczym pędem”. To stad tak duży odsetek młodzieży cierpiącej na anoreksję czy bulimię. Czy twórcy panujących trendów narzucają nam swoją wolę? Nie! Ludzie bowiem obdarzeni są rozumem właśnie po to, by robić z niego użytek. Powinniśmy kierować się zdroworozsądkowym podejściem do tematu. Przecież ślepe dążenie do narzuconego odgórnie ideału jest zachowaniem absurdalnym, żeby nie powiedzieć - głupim.

Słyszałam głosy twierdzące, że przyczyną głodzenia się nastolatków są właśnie osoby dyktujące modę. Nie muszę chyba długo tłumaczyć, jak bezpodstawne jest to stwierdzenie. Nie można winić projektantów czy trendseterów za krzywdy, jakie robimy sobie, myśląc, iż spełniamy postawione nam oczekiwania. Moda jest sztuką i nie robi nikomu krzywdy. Czy ktoś kiedyś pomyślał, by oskarżyć Michała Anioła, twórcę rzeźby Dawida, o narzucanie wizerunku mężczyzny? To my w braku rozwagi i obsesyjnym pragnieniu bycia „na topie” ową krzywdę wyrządzamy sobie sami. Jesteśmy idealną karmą dla techników wpływu społecznego, ponieważ większość z nas chce być lubianym, pozytywnie odbieranym, chce coś znaczyć. Myślimy, że jeśli upodobnimy się do tłumu, zyskamy akceptację i szacunek. Zwykle tak się nie dzieje. Masa co jakiś czas wyrzuca przetrawione resztki swoich ofiar.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz